Pierwsza runda tegorocznych Mistrzostw Świata F1 już za nami. Wszyscy z niecierpliwością i wielką niepewnością oczekiwali na ten sezon. Jednym powodem była bardzo długa przerwa od końca ostatniego sezonu, drugim wielka niewiadoma co do sytuacji w F1 – nowe zespoły, nowe przepisy, nowe bolidy. Na podstawie treningów mogliśmy próbować przewidywać jak będzie wyglądać klasyfikacja kierowców, jednak było to tak dokładne jak przepowiadanie pogody na przyszły tydzień.
Podczas piątkowych testów, zwłaszcza w drugiej sesji Robert Kubica sprawił nam miłą niespodziankę zajmując 3 lokatę. Pozwoliło to naszym umysłom – rządnym sukcesu Polaka na wynoszenie go zawczasu na podium. Jednak już kwalifikacje zweryfikowały te poglądy. Robert Kubica zajął w nich 9 miejsce, które może nie było szczytem oczekiwań i marzeń, ale zawsze dawało miejsce w punktowanej (od tego sezonu) 10’tce.
Nieoczekiwanie nad wyraz dobrze pojechał Sebastian Vettel. Choć nic wcześniej tego nie zapowiadało ( w czasie testów Red Bull nie błyszczał formą) Niemiec uzyskał P1. Zaraz za nim uplasowały się dwa czerwone Ferrari. Niestety, cały trud poszedł na marne. Na kilka okrążeń przed metą w granatowym bolidzie zaczął szwankować układ wydechowy i Vettel z okrążenia na okrążenie zwalniał coraz bardziej. Mimo defektu Niemiec wyciskał ostatnie konie z silnika i walczył do ostatniego okrążenia, jednak nie udało mu się obronić pierwszej pozycji, został wyprzedzony najpierw przez Alonso, potem przez Masse, a na koniec jeszcze przez Hamiltona, w związku z tym musiał pogodzić się z 4 pozycją.
Niestety pech wciąż wisi nad polskimi zawodnikami, ostatnio dopadł on Michała Kościuszko, teraz tym pechem był Adrian Sutil, który na drugim zakręcie trącił bolid, wyprzedzającego go Roberta Kubicy i obaj zawodnicy stracili kontrolę nad maszynami. Było to niefortunne zdarzenie, w którym ciężko szukać winnego, powodem była chmura dymu wydobywająca się z silnika bolidu Red Bull, kierowanego przez Marka Webbera. Chmura znacznie ograniczyła widoczność zarówno Adrianowi Sutilowi jak i Robertowi Kubicy. Mimo złego początku Polakowi udało się ukończyć wyścig na 11 pozycji. Jest to jedna z tych niewdzięcznych pozycji, ponieważ jako pierwsza nie jest punktowana.
Wielką niespodziankę sprawił drugi kierowca temu Renault – Vitaly Pietrow, który po fenomenalnym starcie( i trzeźwości w ocenie sytuacji, podczas kolizji Roberta) z 17 pozycji uplasował się na 11. Rosjanin jechał bardzo dobrze do momentu, gdy w jego bolidzie, na jednym z krawężników zostało uszkodzone zawieszenie. Usterka okazała się na tyle poważna, że musiał on zakończyć udział w wyścigu.
Natomiast pozycja Michaela Schumacher’a jak dla mnie była zaskakująco słaba. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że zajmie on pozycję na podium, a przynajmniej w pierwszej 5tce. Co gorsze był on za Nico Rosbergiem, a byłem pewny, że to właśnie Schumi będzie „pierwszym” zawodnikiem teamu Mercedesa. Spodziewałem się lepszego wyniku, jednak chyba przerwa w wyścigach była zbyt długa, a w samej Formule 1 zmieniło się zbyt dużo. Widać przed legendarnym Mistrzem jeszcze dużo pracy, choć nie wątpię, że mu się uda wrócić do formy.
Po oglądnięciu wyścigu odniosłem przykre wrażenie, że nowe przepisy stworzyły Formułę 1 nudną, gdyby nie nowe teamy, które póki co są słabe, gdyby nie awaria Vettela to przypuszczam, że nie oglądalibyśmy w ogóle żadnego wyprzedzania. Po tym jak szybsze teamy, uporały się z tymi słąbszymi, jak zawodnicy w gorszych bolidach zrezygnowali z dalszej walki, czułem się jak przy oglądaniu turnieju szachowego: czekam czekam na ruch, już ktoś jest na tyle blisko, aby mógł wyprzedzać jednak nic z tego. Gdyby nie fakt, że bądź co bądź są to wyścigi, i występują tam szybkie maszyny, których dźwięk silnika przyprawia o dreszczyk, nie wiem czy był bym w stanie poświęcić tyle czasu na oglądanie widowiska. Fakt ten potwierdził nawet Robert Kubica, który powiedział, że z punktu widzenia kierowcy takie ściganie staje się również nudne.
Pożyjemy zobaczymy
Mimo wszystko, bardzo ciekawą rzeczą okazało się zobaczenie kierowców na podium. Widać było wielką radość, zwłaszcza na twarzy Fernando Alonso, który po długim oczekiwaniu, w końcu wygrał wyścig! Wygrał z Hamiltonem! Ale co najważniejsze wygrał również dla Ferrari.
A oto przejazd Michaela Schumachera:
16 mar 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz