Minęły 2 tygodnie od GP Kanady i ponad miesiąc od ostatniego GP w Europie i aż trudno uwierzyć w to co się podziało.
Ale po kolei.
Aspiracje Renault, a zwłaszcza Roberta Kubicy przed weekendem były bardzo wielkie, lecz niestety po – może nie, nie udanych.. ale normalnych kwalifikacjach Polak postawił bolid na 6 miejscu. Nadziei jednak nie traciliśmy do samego końca. Po udanym starcie i ostrej walce z Jansonem Battonem, Robert jechał na 5 pozycji.
Gdy na tor wjechał samochód bezpieczeństwa i wszyscy zjechali na wymianę opon, wydawało się, że Kubica może zyskać wiele pozycji. Jednak jak się okazało – mechanicy nie byli przygotowani na jego przyjazd, lecz na Pietrova. Fakt braku gotowych opon i lekkiego zamieszania nie wpłynął dobrze na czas postoju, po którym Robert wyjechał na 6 miejscu, zaraz za Rubensem Barichello.
Ostatecznie Robert Kubica skończył wyścig na dobrej 5 pozycji.
Wyścig niewątpliwie przebiegał pod patronatem Red Bull. Albo sponsor wykupił specjalną reklamę, albo Mark Webber przez ostatnie 2 tygodnie pił tylko napój energetyczny, bowiem po odbiciu się od bolidu Kovalainena wykonał bardzo efektowny i groźnie wyglądający lot, skończony na bandzie z oponami. Na szczęście żadnemu kierowcy się nic nie stało. Ucierpiały jedynie bolidy i w przypadku Webbera – punkty.
Niewątpliwie na słowa uznania zasługuje kierowca zespołu Sauber Kamui Kobayashi, który dzięki dobrej strategii i równej jeździe przez dłuższą część wyścigu jechał na 3 pozycji. Na 3 okrążenia przed metą zjechał na wymianę opon, po której wyprzedził Fernando Alonso! Jak by tego było mało na ostatnim zakręcie wyścigu wyprzedził kierowcę Torro Rosso Sebastiana Buemi i ukończył weekend na 7 miejscu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz